sobota, 15 sierpnia 2015

Szpitalny romans cz.5

Po upływie kilku dni od utraty dziecka, Ginny wypisała się ze szpitala, nie zważając na ostrzeżenia i prośby medyków. Zabrała swoje rzeczy, pożegnała się z Draco i obiecała, że będzie go odwiedzać. Przeprosiła Hermionę za swoje zachowanie i podziękowała za wsparcie. Nie chciała przebywać tam już ani chwili dłużej. Wciąż jeszcze nie mogła się z tym pogodzić. Postanowiła, że wróci tam, gdy będzie gotowa.
Na kilka dni pojechała do swojej mamy, gdzie opowiedziała jej wszystko, co się zdarzyło. Molly słuchała jej z uwagą i, oczywiście, nie omieszkała czegoś wtrącić do opowieści córki. Ginny wiedziała, że jej matka będzie komentować niemal wszystko, co powie, ale i tak czuła się lepiej tam, niż w szpitalu, chociaż nikt nie przypominał jej o dziecku tak jak Molly.

Jeśli chodzi o Draco i Hermionę, nie zmieniło się nic. Miejsce Ginny zajął jakiś starszy pan, który niesamowicie dużo mówił. Malfoy miał nerwicę i nienawidził swojego życia jeszcze bardziej niż zwykle. Ciągle narzekał i biadolił, spędzając większość czasu w kawiarni, gdzie nie było wcale lepiej, bo uwzięła się na niego jakaś starsza kobieta.
Przez kilka dni nie widywał Ginny, ale w końcu doczekał się jej odwiedzin. Przychodziła codziennie i wypytywała o jego plany na przyszłość. Mimo radości na jej twarzy wiedział, że wciąż coś na dnie jej duszy cierpi. Ukryte bardzo głęboko, niedostrzegalne dla obserwatorów z zewnątrz.
Hermiona poszła w końcu na umówioną kolację z Mcmillanem i doszła do wniosku, że Ernie jest całkiem przyzwoitym, inteligentnym i czarującym chłopakiem. Za każdym razem, gdy miało dojść do czegoś poważniejszego, Hermiona pasowała i nie dawała się Mcmillanowi zbliżyć. Coś ją hamowało, nie wiedziała dlaczego. Myślała, że to z nią jest coś nie tak. Nikt nie wiedział, czy mają traktować Erniego i Granger jak parę, czy może nie, bo ich relacje były dosyć skomplikowane i niejasne.

Cztery miesiące później w szpitalu pojawiła się kobieta. Bardzo piękna i elegancka. Miała brązowe włosy do ramion, czarujący uśmiech i inteligentne oczy. Poruszała się z gracją i klasą, ściągając na siebie wszystkie spojrzenia. Również Hermiona była zainteresowana i obserwowała kobietę ukradkiem. Była pewna, że skądś ją zna. Kiedy przybyszka spytała o Draco, Granger ożywiła się. Zmierzyła uważnym wzrokiem kobietę, zastanawiając się, czy na pewno dobrze słyszała.
Recepcjonistka wskazała na Hermionę, a kobieta z uśmiechem skierowała się ku dziewczynie. Granger udała, że jest zajęta czytaniem papierów.
- Nazywam się Astoria Greengrass - przedstawiła się kobieta. Hermiona spojrzała na Astorię i kiwnęła głową. Teraz wiedziała, skąd ją kojarzyła. Młodsza siostra Daphne Greengrass. Nigdy nie rozmawiała z Astorią, ale wydawała się być milsza niż przypuszczała. - Jest pani lekarzem Draco Malfoya? - spytała uprzejmie, a Hermiona kiwnęła głową.
- Och, chce pani go odwiedzić? - bardziej stwierdziła niż spytała Granger, odkładając trzymane papiery. Astoria kiwnęła głową, uśmiechając się lekko. Hermiona dała znak, aby kobieta podążyła za nią, co ta natychmiast zrobiła.

Granger otworzyła drzwi wybranego pokoju, po czym gestem zaprosiła Astorię do środka. Kobieta skinęła głową, po czym przekroczyła próg pomieszczenia. Draco oderwał się na chwilę od gazety, aby zobaczyć, kto go odwiedził. Widząc Astorię, zaniemówił. Greengrass wolnym krokiem podeszła do Malfoya i usiadła obok. Hermiona weszła za nią, kierując się w stronę łóżka starszego pana. Była bardzo ciekawa, czego Astoria chciała od Draco.
- Co ty tu robisz? - warknął Malfoy, robiąc groźną minę.
- Przyszłam uzgodnić szczegóły naszego ślubu - odparła z lekkim uśmiechem. Hermiona wypuściła trzymaną w rękach miskę. Naczynie spadło na podłogę z głośnym trzaskiem, pozwalając dziewczynie się opanować. Szybko podniosła miskę i podeszła do małego stolika z eliksirami udając, że coś robi. - Wiem, że miał odbyć się później, ale nasi rodzice postanowili inaczej - dodała, widząc, jak Malfoy otwiera usta. Chłopak zmarszczył brwi, ale nic nie powiedział. - Doktor Granger powiedziała mi kiedy cię wypisują, więc ślub odbędzie się szybciej - oznajmiła spokojnie, po czym wstała. Spojrzała na Draco zaciekawiona, chociaż jej wyraz twarzy się nie zmienił. - Masz jakieś obiekcje?
- Pytasz poważnie? - prychnął Malfoy, patrząc na Astorię ze złością. Greengrass uśmiechnęła się ze zrozumieniem i kiwnęła głową. Rzuciła jeszcze przelotne spojrzenie na Granger, po czym na dobre opuściła pomieszczenie.
Hermiona milczała. Nie wiedziała, jak ma zareagować. Ślub? Draco nigdy jej o tym nie wspominał. Właściwie to nic takiego. Nie musiał jej mówić, przecież to jego sprawa. Ale jednak gdzieś głęboko Hermiona czuła się zdradzona i porzucona. Serce zabolało, jakby ktoś kroił je na kawałeczki i wsadzał do kociołka z gorącą wodą. Oczy zaszkliły się, ale Hermiona w porę powstrzymała łzy. Dlaczego płakała? Przecież to nie miało z nią żadnego związku. Dziewczyna wzięła głęboki oddech i powoli wypuściła powietrze. Musiała się uspokoić.
- Chcesz o coś zapytać? - odezwał się Malfoy, po czym westchnął. Hermiona drgnęła, kiedy usłyszała jego głos. Serce znów zabiło jej mocniej i była pewna, że każdy mógł je usłyszeć. - Daj spokój! Stoisz tam i zastanawiasz się, o co jej chodziło. Wiem, że przyszłaś posłuchać, co ma mi do powiedzenia.
Granger spojrzała na Draco z widocznym żalem w oczach. Malfoy musiał to zauważyć, bo nagle złagodniał i spuścił wzrok. Hermiona westchnęła cicho i usiadła na krześle obok łóżka Draco. Milczeli przez kilka minut, próbując zebrać myśli.
- Więc się żenisz - powiedziała cicho Granger, bawiąc się swoimi palcami. Malfoy na nią nie patrzył. Wbił wzrok w ścianę i chyba nie zamierzał zmienić swojej decyzji.
- Mhm.
- Wiedziałeś to...
- Od dziecka - przerwał jej Draco, a Hermiona drgnęła. Skuliła się jeszcze bardziej, a włosy przysłoniły jej twarz. Zastanawiała się, co ma mu powiedzieć. Nie była już pewna, co do niego czuła. Coś między nimi istniało, ale Hermiona nie znała się na takich rzeczach i ciężko jej było określić to dziwne uczucie.
- Czemu ze mną flirtowałeś? Te wszystkie sytuacje - wyszeptała Hermiona, zamykając oczy. W końcu zadała pytanie, które wciąż chodziło jej po głowie. Musiała się uspokoić. Przyjąć z godnością to, co Malfoy jej powie. Była gotowa. Jednak Draco zwlekał z odpowiedzią.
Milczał, nie próbując jej tego nawet wytłumaczyć. Sam nie wiedział, po co było to wszystko. Nie znał tego uczucia, nie wiedział, co się działo, był zagubiony. Ale po wszystkim, co w swoim życiu przeżył, pobyt w szpitalu uznał za najlepszą rzecz, jaka mu się kiedykolwiek przydarzyła. Ludzie się nim opiekowali, akceptowali go, śmiali się z nim i żartowali, rozmawiali jak z człowiekiem, nie jak ze śmierciożercą bądź arystokratą. Z pewnością Ginny miała w tym swój duży udział, chociaż on, wspominając te wszystkie wspierające go osoby, miał na myśli tylko jedną kobietę z burzą brązowych włosów. Czuł od niej ciepło i serdeczność. Była pierwszą istotą ludzką, z którą wiązała go ta dziwna więź.
- Ja... - zaczął Draco, przerywając ciszę. On chyba ją...
- Nieważne! - przerwała mu Hermiona, odsłaniając swoją twarz. Malfoy spojrzał na nią zaskoczony. Granger uśmiechnęła się lekko, po czym wzruszyła ramionami. - Nie musisz mi niczego tłumaczyć. Cieszę się twoim szczęściem. Ale jak będziesz ojcem nie licz na dobre słowa z mojej strony! Opowiem twoich dzieciom wszystkie głupstwa, które zrobiłeś! - zawołała wesoło Granger. Draco zrzedła mina. Uśmiechnął się słabo i kiwnął głową.
- Za to ja będę ciebie prześladował, kiedy będziesz matką - zażartował Draco, przybierając swój zwyczajny wyraz twarzy. Tak miało być. Przynajmniej nie będą zachowywać się niezręcznie w swoim towarzystwie. Gdyby to powiedział... nie mógł o tym nawet myśleć! Ale jednak żałował, że tego nie zrobił.

Ginny przyszła do Draco w dzień jego wypisu i zaoferowała swoją pomoc w pakowaniu. Chłopak podszedł do tego sceptycznie, ale dziewczyna uparła się. Była już zmęczona bezczynnością i ciągłym przesiadywaniem w domu. Hermiona nie pokazała się tamtego dnia. Podobno miała ciężki dyżur i musiała się przespać.
Ginny zaproponowała, że podwiezie go do domu, ale kiedy tylko skończyła mówić, podszedł do nich czarnoskóry mężczyzna. Dziewczyna domyśliła się, że to ten słynny Blaise Zabini. Przywitała się z kwaśną miną, Blaise uśmiechnął się sztucznie, szybko się pożegnali i on oraz Draco oddalili się. Ginny westchnęła pod nosem i już zamierzała odejść, gdy zatrzymał ją jakiś mężczyzna z wielkim bukietem kwiatów.
- Pani Ginnerwa Weasley? - spytał, stękając ze zmęczenia. Dziewczyna kiwnęła głową. - Kwiaty dla pani. A tutaj koperta. - Mężczyzna podał Ginny bukiet oraz kawałek papieru, ukłonił się, po czym odszedł, przeklinając pod nosem upał.
Dziewczyna otworzyła kopertę i przeczytała jej zawartość:
"Droga Ginny,
Przepraszam, że tak zakończyłem sprawę między nami, ale nie miałem wyjścia. Wiem, że będę za Tobą tęsknić. Wiem, że cię zraniłem. I przepraszam. Mam nadzieję, że z dzieckiem wszystko w porządku?
Tak, wiedziałem o ciąży, co robi ze mnie jeszcze większego dupka, bo zostawiłem cię samą z dzieckiem. Widzę swoje błędy, wiem co zrobiłem, wiem jak się czujesz i przepraszam. Kwiaty dla ciebie i dziecka. Wiem, że dzisiaj miałaś rodzić.
Jeszcze raz przepraszam.
Twój idiota,
Harry."
Ginny spojrzała martwym wzrokiem na śnieżnobiałą kopertę, po czym zgniotła ją w papierową kulkę. Zacisnęła wargi. Nie chciała pozwolić swoim łzom, aby ukazały jej słabości. Wszystko się już stało. Nic nie ożywi jej zmarłego dziecka, nic nie przywróci jej Harry'ego, nic nie sprawi, że jej życie będzie takie jak dawniej. Chciała tak myśleć, musiała się z tym pogodzić, ale ileż można udawać silną? Ile jeszcze będzie musiała walczyć sama ze sobą zamiast  powiedzieć "tak, jestem słaba, ale to ludzki odruch" i po prostu się rozpłakać?
Łzy pociekły jej po policzkach. Upadła na ziemię, bukiet wylądował obok niej, a ona płakała. Po raz pierwszy w swoim życiu poddała się łzom i pozwoliła im na uwolnienie całego swojego smutku i cierpienia. Była tylko człowiekiem.
Blaise, który przechodził obok, bo Draco zapomniał czegoś w szpitalu, zauważył Ginny i natychmiast do niej podbiegł. Pomógł jej wstać, nie zwrócił nawet uwagi na bukiet róż. Zaprowadził dziewczynę do samochodu, aby Draco pomógł jej dojść do siebie, po czym wrócił do szpitala po Hermionę i różdzkę Malfoya.
Ginny płakała, wtulona w Draco. Chłopak głaskał ją po głowie i pocieszał. Po raz pierwszy raz w swoim życiu.

1 komentarz:

  1. Witaj, z tej strony administratorki Katalogu Granger.
    Wraz z nadejściem wakacji, na naszym katalogu nadeszły porządki. Z racji tego, że na Twoim blogu nie pojawił się żaden post od ponad pół roku, został on przeniesiony do zawieszonych. Gdy powrócisz do publikowania, poinformuj nas o tym w zakładce ZMIANY, a Twój blog powróci do aktualnych opowiadań.
    Pozdrawiamy,
    Administratorki Katalogu Granger

    OdpowiedzUsuń